Według niektórych badaczy historii franciszkańskiej było to 16 kwietnia, kiedy Ubogi z Asyżu mając około 27 lat, udał się do Rzymu wraz z dwunastoma braćmi do "pana papieża" Innocentego III, by prosić go o zaaprobowanie sposobu życia, obecnie nazywanego we franciszkańskich środowiskach naukowych Protoregułą lub forma vitae. Reguła ta sprowadzała się do kilku zdań z Ewangelii i miała stanowić program życia nowej wspólnoty. Papież Innocenty III zatwierdził ustnie tę regułę, a Biedaczyna z Asyżu złożył na ręce Innocentego III ślubowanie posłuszeństwa, ubóstwa i czystości. Natomiast kardynał .... z upoważnienia papieża udzielił dwunastu braciom tonsury kleryckiej, co dawało im immunitet kościelny. Tak powstał nowy zakon braci mniejszych. Tekst tej pierwotnej Reguły św. Franciszka, nie zachował się, a próby odtworzenia go są niemożliwe. Wydarzenie to upamiętnia pomnik stojący na placu przed bazyliką Św. Jana na Lateranie w Rzymie, gdzie wówczas mieściła się siedziba Stolicy Apostolskiej. Znajduje się na nim św. Franciszek wraz z braćmi, wyciągający dłonie w kierunku bazyliki. Gest ten wyraża wielki szacunek, miłość i posłuszeństwo, jakim Biedaczyna z Asyżu darzył Kościół i jego przełożonych. Dzięki pamięci i pracy hagiografów możemy cieszyć się z opisów tego wydarzenia: (1 Cel 32, 1-3; 33, 5-13; por. Także 2 Cel 16-17; 1 B III, 9-10; AP 31-36.
Według Tomasza z Celano – drugi życiorys:
16. W tym czasie, kiedy Franciszek razem ze swoimi towarzyszami stanął przed papieżem Innocentym, by prosić o regułę życia, papież widział, że jego projekt życia jest ponad siły ludzkie. Dlatego, jako człowiek obdarzony wielką rozwagą, powiedział do niego: „Synu, módl się do Chrystusa, ażeby poprzez ciebie okazał nam swą wolę. Gdy ją poznamy, wówczas w sposób bardziej oględny przychylimy się do twoich zbożnych pragnień." Święty przystaje na rozkaz najwyższego pasterza, z ufnością śpieszy do Chrystusa, modli się wytrwale i zachęca towarzyszy, by pobożnie zanosili modły do Boga. Krótko mówiąc, na modlitwie otrzymuje odpowiedź i obwieszcza synom nowe orędzie zbawienia. Poufną mowę Chrystusa poznaje „w przypowieściach" (Mt 13,3). Rzecze: „Franciszku, tak powiesz papieżowi: Pewna bardzo uboga ale piękna kobieta mieszkała na pustyni. Pewien król pokochał ją ze względu na jej wielki wdzięk. Łaskawie zapoznał się z nią i miał z niej niezwykle urodziwych synów. Gdy już dorośli i szlachetnie się wychowali, matka rzecze do nich: „Kochani, nie wstydźcie się, że jesteście biedni, bo wszyscy jesteście synami tego wielkiego króla. Idźcie z radością na jego dwór i zażądajcie od niego tego, co wam konieczne." Usłyszawszy to, zdziwili się i ucieszyli, a podniesieni na duchu królewskim pochodzeniem wiedzieli, że będą jego dziedzicami, dlatego cały swój niedostatek uważali za bogactwa. Śmiało stanęli przed królem, nie bali się jego oblicza, jako że nosili na sobie jego podobieństwo. Król, spostrzegłszy w nich swe podobieństwo, zdziwiony pyta, czyimi są synami. Oni stwierdzają, że są synami owej bardzo ubogiej kobiety mieszkającej na pustyni. Król uściskał ich, mówiąc: „Jesteście moimi synami i dziedzicami; nie bójcie się! Skoro z mojego stołu żywią się obcy, to tym słuszniejsze jest, bym żywił tych, którym z prawa przynależy całe moje dziedzictwo. Dlatego król kazał kobiecie, żeby wszystkich jego synów przysłała na jego dwór, na utrzymanie." Święty ucieszył się i uradował z porównania i zaraz zaniósł tę świętą wyrocznię papieżowi.
17. Tą kobietą był Franciszek, jako płodny w wielu synów i jako żyjący w niewygodach; pustynią: świat, w owym czasie nieuprawny i bezpłodny w naukę cnoty; pięknym i dużym pokoleniem synów: wielka liczba braci, zdobna we wszelką cnotę; królem: Syn Boży, do którego oni upodobniają się w świętym ubóstwie, przyjmują wyżywienie ze stołu królewskiego, cieszą się z naśladowania Chrystusa, gardzą wszelkim błahym wstydem i żyją z jałmużny, wiedząc, że poprzez zniewagi świata zostaną ubłogosławieni. Pan papież podziwiał przedłożoną sobie parabolę i niewątpliwie uznał, że to Chrystus przemówił przez człowieka. Wspomniał on pewną wizję, jaką miał kilka dni przedtem. Pouczony Duchem Świętym orzekł, że spełni się ona w tymże człowieku. Widział we śnie bazylikę Laterańską bliską zawalenia, a jakiś zakonnik, człowiek mały i niepozorny, podpierał ją swoimi plecami, żeby nie upadła. Rzecze: „Zaprawdę, to jest ten, który swoim działaniem i nauką podtrzyma Kościół." Stąd to pan papież tak łatwo przychylił się do jego prośby; stąd też, jako pełen pobożności ku Bogu, zawsze kochał sługę Chrystusa osobliwą miłością. Dlatego szybko udzielił mu tego, o co prosił, a ponadto z życzliwością obiecał udzielić jeszcze więcej. Franciszek odtąd, na mocy władzy sobie udzielonej, zaczął rozsiewać ziarna cnót, gorliwie przepowiadać, krążąc po miastach i kasztelach.