Urszula Giuliani urodziła się 27 grudnia 1660 r. w Mercatello (Włochy), w zamożnej rodzinie Mancini. Jej życie było następstwem cudów. W wieku 5 miesięcy zaczęła chodzić, w wieku 7 miesięcy ostrzegała nieuczciwego sklepikarza: „sprawiedliwości, Bóg widzi”, a w wieku dwóch lub trzech lat zaczęła cieszyć się częstymi wizjami Jezusa i Maryi, którzy uśmiechali się i odpowiadali na jej pytania przez obrazy wiszące na ścianach domu. Kiedy miała zaledwie 5 lat, umarła jej matka. Przed śmiercią zwołała wszystkie siedem córek i pokazując im krzyż, każdej z nich przyznała jedną ranę Zbawiciela, najmłodszej Urszuli przypadła rana boku. Ojciec przeniósł się do Piacenzy jako naczelnik urzędu celnego księstwa Parmy. W tym to mieście wzrastało w Urszuli pragnienie oddania swojego życia Chrystusowi. Wbrew woli ojca, w wieku 16 lat wstąpiła do kapucynek w Citta di Castello, przyjmując imię Weronika, a rok później złożyła śluby. W kontakcie z siostrami była życzliwa, wobec siebie - wymagająca i surowa. Bóg obdarzył ją niezliczonymi łaskami, unikalnymi darami, przywilejami, wizjami i ekstazami. Mistyczne zjawiska, które miały miejsce były ściśle kontrolowane przez władze kościelne.
4 kwietnia 1681 roku Jezus nałożył na jej głowę koronę cierniową, w Wielki Piątek 1697 roku na jej ciele ukazały się stygmaty. Do tych fizycznych cierpień doszły o wiele boleśniejsze cierpienia duchowe: oschłości, stany opuszczenia i osamotnienia duchowego. Wszystko to Weronika znosiła z heroicznym poddaniem się woli Bożej, ofiarując cierpienia za nawrócenie grzeszników, by ich ratować od wiecznego potępienia. Przed siostrami Weronika starała się ukryć ów szczególny dar, jednak spowiednik, nie rozumiejąc jej stanów, poczytywał je za swego rodzaju opętanie szatańskie, za symulację, by uchodzić za świętą. Zakazał jej przystępować do Komunii świętej, a jej sprawę oddał do rozpatrzenia Kongregacji Św. Oficjum. Weronika została poddana przymusowemu leczeniu stygmatów, jednak kuracja nie przyniosła żadnych rezultatów. Usunięto ją z urzędu mistrzyni nowicjatu, pozbawiono prawa głosu i zakazano widywania się z kimkolwiek. Siostrom polecono, by traktowały ją jak oszustkę. Na jej prośbę po trzech latach stygmaty zanikły, ale cierpienie ran Chrystusa pozostało. W nagrodę za serdeczne nabożeństwo do męki Pańskiej miała otrzymać w swoim sercu wyryte znaki tej męki. Trwające dwanaście lat prześladowania Weronika znosiła z niewiarygodnym spokojem i w zupełnym posłuszeństwie władzom kościelnym. Pokora i bezwzględne posłuszeństwo Weroniki przesądziły o wycofaniu oskarżeń, zaprzestaniu upokarzających badań i przywróceniu pełni praw zakonnych. Święte Oficjum uznało wiarygodność jej nadprzyrodzonych doświadczeń duchowych. Zakonnice z Città di Castello od razu wybrały ją na przełożoną. Pod jej zarządem klasztor wspaniale się rozwijał: doprowadziła do klasztoru bitą drogę, zbudowała wodociąg, wyposażyła zakonną kuchnię w windę towarową. Spłaciła też ciążące na klasztorze długi. Zaczęło przybywać powołań. Zmarła na apopleksję, po bardzo bolesnej, trzydziestotrzydniowej agonii, 9 lipca 1727 r. w 67. roku życia.
Do chwały błogosławionych wyniósł ją papież Pius VII w 1802 roku, a do chwały świętych papież Grzegorz XVI w 1839 roku. Pozostawiła 22 tysiące stron rękopisu, na których opisała 34 lata swego życia za klauzurą, swoje mistyczne przeżycia; zachowały się także jej listy i poezje.