Urodziła się 10 lipca 1910 roku w Możdżanowie koło Ostrowa Wielkopolskiego. Była najmłodszą i jedyną córką z pięciorga dzieci. Otrzymała bardzo solidne wychowanie. Nic dziwnego, że po wielu latach mogła powiedzieć, iż wszystko, co ma dobrego, otrzymała od rodziców, a ojciec był jej pierwszym kierownikiem duchowym. Od wczesnej młodości prowadziła głębokie życie religijne. Codziennie uczestniczyła we Mszy św. i przyjmowała Komunię św. Cechowała ją prawość w postępowaniu, wierność przyjętym zobowiązaniom i miłość bliźniego.
Należała do Sodalicji Mariańskiej, gdzie szczególnie angażowała się w sekcji eucharystycznej, a także do Stowarzyszenia Św. Wincentego a Paulo, które prowadziło działalność charytatywną. W 1927 roku przeżyła prymicję Eryka, ukochanego starszego brata, którego zawsze darzyła wielkim zaufaniem. Studiowała romanistykę na Uniwersytecie Poznańskim. Po ukończeniu studiów, choć jeszcze nieuwieńczonych magisterium, wyjechała do Francji na zaproszenie sióstr oblatek z Montlucon. Życie w klasztorze we Francji odpowiadało jej, bo skupiało się wokół Eucharystii i nabożeństwa do Serca Jezusowego. Będąc we Francji, odwiedziła Lisieux i Lourdes. Ponieważ rodzina nie wyraziła zgody, by pozostała we Francji w zakonie, w czerwcu 1935 roku powróciła do domu. Wkrótce, podczas wakacji w Drobninie k. Leszna - gdzie proboszczem był jej brat - poznała serafitki, zakonnice z franciszkańskiego zgromadzenia, założonego przez kapucyna o. Honorata Koźmińskiego. Po uzyskaniu wsparcia duchowego od brata-kapłana zgłosiła się do poznańskiego klasztoru i w 1936 roku rozpoczęła swoją seraficką drogę życia. W klasztorze była 6 lat pełniąc zadania wychowawczyni, nauczycielki, tłumaczki, furtianki i refektarki. Nic nadzwyczajnego nie uczyniła, ale niezwyczajna była jej miłość i wierność. W czasie wojny pozostała w klasztorze, mimo że przełożeni dali jej możliwość czasowego powrotu do domu rodzinnego. Niemcy zamienili dom sióstr w Poznaniu na hotel. Sancja pomagała jako tłumaczka angielskim i francuskim jeńcom, którzy nazywali ją "aniołem dobroci". Uwięzionym kapłanom dostarczała wino i hostie, by mogli odprawić Mszę św. Czyniła to wszystko z narażeniem życia. Wycieńczona ciężką pracą i skromnymi, klasztornymi warunkami, zachorowała na gruźlicę gardła. Dnia 6 lipca 1942 roku z radością złożyła śluby wieczyste, jednocząc się ze swoim Oblubieńcem, na którego spotkanie z utęsknieniem czekała w chwili śmierci. Odeszła do Pana 29 sierpnia 1942 roku, mając zaledwie 32 lata życia z nadzieją, a nawet pewnością, że nadal będzie pomagać innym. Znamienne są jej słowa wypowiedziane przed śmiercią, gdy pełna dziecięcej ufności, że Bóg nie odmówi niczego tym, którzy Go miłują, cichym głosem zapewniała otaczające ją grono sióstr: "polecajcie mi wasze sprawy a ja przedstawiać je będę Panu, bo umieram z miłości, a Miłość miłości niczego odmówić nie może". Jej grób znajduje się w kościele św. Rocha w Poznaniu.
18 sierpnia 2002 roku papież Jan Paweł II beatyfikował ją na krakowskich Błoniach.