Św. Franciszek
Z głębiny średniowiecznych ciemności,
zepsucia i zakłamania,
przez chmury pychy i nieprawości
gwiazdeczka nam się wyłania.
Święty Franciszek - skowronek Pana,
radosny i miłujący.
Dusza przejrzysta i nieskalana,
w Boga wpatrzona jak w słońce.
Kupiec z Asyżu, Piotr Bernardone,
szczerze się synem radował,
który w wesołej młodzieży gronie
poczesne miejsce zajmował.
Bawił się, hulał przez całe noce,
szedł na spoczynek o świcie.
Aż go nawiedził Pan Bóg niemocą.
Spojrzał głęboko w swe życie.
Ujrzał, że było puste straszliwie,
pełne goryczy i zdrady.
Usłyszał słowa ciche i tkliwe:
- Wstań, bracie i pójdź w me ślady.
I wstał, i poszedł za Bożym głosem.
Rzucił dostatki rodzinę.
Serce szeptało, że jego losem
jest nowym Bożym być synem.
Żyjąc w ubóstwie Pan tego świata
nie miał gdzie skłonić swej głowy.
Franciszek także z biedą się zbratał,
odział się w habit surowy.
Jak Pan miłował wszystkich cierpiących,
niósł pokój i pocieszenie.
I słowo Pańskie głosił wątpiącym
i grzesznym - win odpuszczenie.
Radością swego serca czystego
obdzielał smutnych sowicie.
Nadzieją Miłosierdzia Pańskiego
rozjaśnił niejedno życie.
I trędowatym służył z ochotą
zbójców miłował jak braci.
Słowem i czynem zabiegał o to,
by nikt swej duszy nie stracił.
Dręczył go szatan zwątpieniem, trwogą
boleścią ciała i ducha.
Ale on bardzo zaufał Bogu.
Bóg jego skargi wysłuchał.
I dał mu radość, jakiej anieli
niebiescy wciąż doznawają
i dał mu pokój, którym się dzielił
z tymi, co w smutku zostają.
Dał miłowanie tkliwe, płomienne,
aby mógł z serca całego,
miłować Stwórcę swego niezmiennie
i kochać stworzenie Jego.
Rozpamiętując śmierć Pana swego,
pragnął współcierpieć w boleści.
Na dłoniach, stopach i w boku jego
Pan mu stygmaty umieścił.
Gdy nadchodziła śmierci godzina,
witał ją szczerym śpiewaniem.
Wiedział, że Pan go przyjmie jak syna
i da mu w niebie mieszkanie.
Teraz, ubrany w szatę godową
tak jaśniejącą jak słońce,
zanosi Panu modlitwy słowa,
prośby człowiecze gorące.
I co rok w czwarty dzień października,
w rocznicę niebios zdobycia,
on drzwi do nieba z czyśćca
odmyka tym, co go czcili za życia.
Święty Franciszku, Boża ptaszyno,
strzeż nas od zguby i zdrady.
Dopomóż swoim córkom i synom
kroczyć w świetlane Twe ślady.
Kochać ubóstwo, cichość, pokorę,
i służyć bliźnim w potrzebie,
miłować Pana i Twoim wzorem
zasłużyć na chwałę w niebie.
***
Franciszkowy opłatek
My, Franciszkowe dzieci,
gwarny, wesoły rój,
zasiedliśmy przy stole
w parafii Jastrzębie Zdrój.
Dzielimy się opłatkiem
białym jak śnieżny puch,
a z nami Boża radość
i Franciszkowy duch.
W stajence Boże Dzieciątko
na ludzki przyszło świat.
Choć Bóg to nieogarniony,
nasz w człowieczeństwie brat.
Dzięki, o Jezu drogi,
za narodzenie Twe.
Dziś Franciszkowe dzieci
dają Ci serca swe.
|