- W tym czasie, po wstąpieniu jeszcze jednego dobrego człowieka do zakonu, wzrośli do liczby ośmiu. Wtedy święty Franciszek zebrał wszystkich do siebie, wiele mówił do nich o królestwie Bożym, o pogardzie świata, o zaparciu własnej woli i o ujarzmieniu swego ciała. Podzielił ich na cztery części po dwu i rzekł do nich: "Najdrożsi, idźcie po dwóch w różne strony świata, głosząc ludziom pokój i pokutę na odpuszczenie grzechów. Bądźcie cierpliwi w uciskach. Czujcie się bezpieczni, gdyż Pan wypełni swoją obietnicę. Pytającym odpowiadajcie pokornie, prześladującym błogosławcie, krzywdzącym was i ubliżającym dziękujcie, ponieważ ze względu na nich czeka nas królestwo wieczne." A oni, z wielką radością i uciechą przyjęli rozkaz świętego posłuszeństwa i upadli kornie na ziemię przed świętym Franciszkiem. On zaś, ściskając ich, słodko i ze czcią mówił do każdego: "Zrzuć swą troskę na Pana, a On cię podtrzyma" (Ps 54,23). Te słowa mówił zawsze, ile razy dawał jakimś braciom rozkaz przeniesienia.
- Wtedy brat Bernard z bratem Idzim obrali drogę w kierunku Świętego Jakuba,33 święty Franciszek z jednym towarzyszem obrał inną część świata, a reszta czterech otrzymali pozostałe części, także idąc po dwu. Ale po upływie krótkiego czasu święty Franciszek zapragnął widzieć ich wszystkich. Modlił się do Pana, który zgromadza rozproszonych z Izraela, ażeby raczył łaskawie zebrać ich wkrótce. Tak się też stało. Zaraz potem, zgodnie z jego pragnieniem, bez ludzkich zabiegów, równocześnie się zeszli, Bogu składając dziękczynienie.
Oto zebrawszy się razem, bardzo radują się z widoku swego miłościwego pasterza i dziwują się, że zgromadziło ich jedno i to samo pragnienie powrotu do wspólnoty. Opowiadają o dobrach, jakich użyczył im miłosierny Pan, a za to, że czasem coś zaniedbali i byli niewdzięczni, proszą pokornie świętego ojca o skarcenie i pokutę i chętnie ją przyjmują.
Tak bowiem zwykli byli czynić zawsze, ilekroć przychodzili do niego. Nie kryli przed nim nawet najmniejszej myśli czy nawet odruchów. A kiedy wszystko wypełnili, co mieli nakazane, uważali się za sługi nieużyteczne. Cała ta pierwsza szkoła świętego Franciszka odznaczała się tak wielką czystością duchową, że zupełnie nie wiedzieli, co to próżna radość z użytecznych, świętych i prawych uczynków, jakich dokonywali. Zaś święty ojciec, obejmując swych synów niezmierną miłością, przedstawiał im swoje zdanie i wskazywał na to, co Pan był mu objawił.34
- Zaraz potem czterech innych, dobrych i udatnych mężów, przystąpiło do nich i poszło za świętym Bożym. Powstał wielki rozgłos wśród ludu coraz dalej szerzyła się fama o mężu Bożym. Zapewne w owym czasie święty Franciszek i jego bracia przeżywali bardzo wielką radość i szczególne zadowolenie, gdy ktoś wiedziony duchem Bożym przychodził, celem przyjęcia habitu świętego zakonu, kimkolwiek i jakimkolwiek był on w ludzie chrześcijańskim: wierzący, bogaty, biedny, szlachcic, plebejusz, lichy, miły, roztropny, prostaczek, kleryk, nieuczony czy laik.
Dla ludzi świeckich to wszystko było przedmiotem wielkiego podziwu i przykładem pokory, pobudzającym ich do poprawy drogi życia i pokuty za grzechy. Żadna plebejskość ani żadne ubóstwo nie przeszkadzało im budować dzieło Boże w tych, których chciał "zbudować Bóg" (Dz 20,32), któremu podoba się przebywać z odrzuconymi przez świat i z prostaczkami.
33 Chodzi o sławne podówczas sanktuarium pielgrzymkowe św. Jakuba Apostoła w Compostella, w Hiszpanii-Galicji.
34 Owe zebrania towarzyszy św. Franciszka są to pierwsze "kapituły" zakonne, które początkowo odbywały się co pół roku (wiosną na Zielone Święta i jesienią na św. Michała), a później co roku. Wspomina o nich Jakub z Vitry w swoim pierwszym liście z 1216 r. (por. Fonti Francesane, II, s. 1908, Assisi 1977).
|