- Święty Franciszek razem z innymi braćmi zatrzymał się koło miasta Asyżu, w miejscowości zwanej Rivo Torto42. W miejscu tym było opuszczone schronisko. Będąc wzgardzicielami wielkich i pięknych domów, chętnie zamieszkali w jego cieniu i chronili się tam przed ulewami deszczu. Bo, jak mawiał pewien święty, "ze schroniska szybciej wznosi się do nieba, aniżeli z pałacu" 43.
Wszyscy, synowie i bracia, razem ze świętym ojcem, żyli tu w wielkim trudzie i wśród braku wszystkich rzeczy. Bardzo często brakowało im chleba. Zadowalali się rzepą, którą tu i ówdzie na równinie Asyskiej uprosili, gdy ich bieda przycisnęła. Miejsce to było tak ciasne, że zaledwie mogli w nim usiąść czy spocząć. "Żadnych na to szemrań, żadnych utyskiwań, lecz serce spokojne, duch pełen radości zachował cierpliwość"44. Święty Franciszek bardzo pilnie dokonywał codziennego, owszem stałego badania siebie i swoich braci. Nie cierpiał żadnej w nich chwiejności i przepędzał z ich serca wszelką opieszałość. Był surowy w strzeżeniu siebie i czuwał każdej godziny. Jeżeli, jak to wszystkim się zdarza, poruszyła go jaka pokusa cielesna, a było to w zimie, zaraz zanurzał się w zamarzniętym dole i tak długo w nim siedział, ażby wszelkie wzruszenia cielesne go opuściły. Pozostali bracia gorliwie naśladowali ten przykład wielkiego umartwienia.
- Nie tylko uczył ich uśmiercać wady i powściągać podniety ciała, ale także zmysły zewnętrzne, przez które śmierć wchodzi do duszy. Gdy w owym czasie cesarz Otto ciągnął owymi stronami z wielkim hałasem i pompą, celem przyjęcia korony ziemskiego imperium, święty ojciec będąc razem z innymi we wspomnianym schronisku, przy drodze tego pochodu, nie wyszedł go zobaczyć, ani nikomu nie pozwolił patrzeć z wyjątkiem jednego z braci, który bardzo stanowczo obwieścił cesarzowi, że ta jego chwała będzie trwać przez krótki czas45.
Otóż chwalebny Święty przebywał sam ze sobą, chodził po przestrzeni swego serca, gotował w sobie godne Bogu mieszkanie. Dlatego poklask zewnętrzny nie porywał jego uszu, ani żaden głos nie potrafił wytrącić go z równowagi lub przerwać mu ogromu zajęć, jakie wykonywał. Posiadał autorytet apostolski, dlatego całkowicie wzbraniał się przed pochlebianiem królom i książętom.
- Zawsze uprawiał świętą prostotę, i nie pozwalał, by ciasnota miejsca skurczyła im serca. Dlatego ponapisywał imiona braci na belkach domeczku, aby każdy miał swoje miejsce do modlitwy i spoczynku, i żeby ciasna szczupłość miejsca nie przeszkadzała im w milczeniu ducha.
I właśnie, w czasie ich tam pobytu, stało się, że pewnego dnia ktoś prowadzący osła przyszedł do schroniska, w którym mąż Boży przebywał razem z towarzyszami. I żeby nie zostać wyrzuconym, zachęcał swego osła do wejścia, mówiąc: "Wchodź do środka, bo w tym miejscu będzie nam dobrze". Na tę mowę święty Franciszek poważnie się zmartwił, zrozumiawszy zamiar owego mężczyzny, który widocznie sądził, że oni dlatego tam chcą mieszkać, by rozszerzyć to miejsce i je rozbudować. Z powodu mowy wieśniaka święty Franciszek zaraz wyszedł stamtąd i opuściwszy to schronisko, przeniósł się na inne niedalekie miejsce, zwane Porcjunkulą, gdzie, jak już wyżej powiedziano, długo przedtem naprawił był kościół Najświętszej Maryi. Nie chciał mieć nic na własność, ażeby wszystko móc posiąść o wiele pełniej w Panu.
42 Dzisiaj jest tam skromny klasztor Braci Mniejszych Konwentualnych.
43 Wyrażenie wzięte z Verbum abbreviatum, c. 86, Piotra Cantora (PL205,257), które on przypisuje „pewnemu pustelnikowi”.
44 Cytacja hymnu brewiarzowego Sanctorum meritis, ku czci męczenników.
45 Cesarz Otto IV szedł do Rzymu przez księstwo Spoleto. Pod koniec września 1209 r. w Viterbo spotkał się z papieżem, a 4 października został koronowany w Rzymie przez Innocentego III, a już w listopadzie 1210 r. przez tegoż papieża pozbawiony korony.
|